niedziela, 28 września 2014

Rozdział 18.

Charlotte's POV:

- Gotowe. - Powiedziałam odkładając na bok apteczkę.

Poczułam ręce zaciskające się na mojej talii.

- Dziękuję. - Wyszeptał mi do ucha.

Jego głos wywołał ciarki na plecach. Zaczął przesuwać usta w dół mojego karku i musiałam powstrzymywać się przed jęknięciem, ale poległam. Nie mogłam się pohamować, gdy składał pocałunki na mojej szyi. Zakryłam swoje usta dłonią i odsunęłam się od Justina, zapewne cała czerwona z zażenowania.

Roześmiał się i przyciągnął z powrotem do siebie.

- To nic takiego, kochanie, też cię pragnę. - Uśmiechnął się i złączył nasze usta w pocałunku.


Justin's POV:

Pragnąłem jej tak bardzo, że moje hormony wariowały. Wiedziałem, że to się kiedyś stanie, ale nie obchodziło mnie to, potrzebowałem jej. Zaniosłem ją do sypialni i delikatnie położyłem na łóżku nie przerywając pocałunku. Zacząłem ją delikatnie całować po szyi na co jęknęła. To mnie podnieciło jeszcze bardziej, ale coś tu nie pasowało. Coś było nie tak i ja to czułem. Odsunąłem się od niej i wstałem.

- Justin, coś się stało? - zapytała.

- Wciąż żywisz jakieś uczucia do Ryana, prawda?

Usiadła jednocześnie opuszczając wzrok.

Moje serce w tym momencie pękło. - Dlaczego?

- Nie wiem. Ale czekaj, skąd to wiesz, że ciągle coś do niego czuję?

Chciałem jej powiedzieć prawdę, ale nie mogłem.

- Po prostu mam przeczucie.

Natychmiast wstała i wyszła z pokoju.

- Char, zaczekaj!

- Myślę, że powinnam już iść. - powiedziała biorąc swoje rzeczy.

Nie wiem co mnie napadło, ale podbiegłem do niej i od razu pchnąłem na ścianę.

- Jesteś moja!


Charlotte's POV:

- Jesteś moja! - warknął.

Pisnęłam, gdy jego oczy zmieniły kolor na czerwony a na twarzy wypisana były wściekłość i frustracja.

- J-Justin, co się z Tobą dzieje? - w tej chwili zaczęłam się bać o własne życie.

- Jesteś moja. - było jedynym co powtarzał.

Jego twarz coraz bardziej zbliżała się do mojej i już prawie nie mogłam oddychać.

- JUSTIN, PRZESTAŃ!

Jednocześnie odwróciliśmy głowy w stronę drzwi, gdzie stał Chaz i Jasmine. Chaz natychmiast oderwał ode mnie Justina, a Jasmine od razu poprowadziła mnie do swojego pokoju.

Weszłyśmy tam, zastając Mandy siedzącą na łóżku.

-  Charlotte! - Podbiegła do mnie i przytuliła.

Momentalnie się rozpłakałam. - Co jest z nim nie tak, do cholery?!

- Posłuchaj, Charlotte, nic się nie stało. Ich gatunek po prostu nie potrafi zapanować nad sobą zwłaszcza, gdy są w pobliżu swoich drugich połówek. - powiedziała Mandy.

- Co? - Zupełnie nie wiedziałam o czym ona mówi.

Obie spojrzały najpierw na siebie a później na mnie.

- Czy ktoś mi w końcu powie o co tu chodzi? - krzyknęłam.

- Charlotte... - zaczęła Jasmine, - Justin jest wilkołakiem.

To jedyne co zapamiętałam, zanim straciłam przytomność.




------------------------
eeee... hejka?
tiaa.. trochę minęło od poprzedniego rozdziału. nawet nie wiem kiedy ten czas zleciał :o  ale spoko, zaczynają się studia, więc może co nieco potłumaczę. teraz powoli bierze mnie stresior, bo w środę immatrykulacja. say whaaaat
nic nie będę wam obiecywać w związku z kolejnym rozdziałem. poproszę boga o motywację do dalszego tłumaczenia. aloha!

2 komentarze:

  1. Błagam błagam chociaż raz na 1-2 tyg dawaj nowy rozdział i o nic więcej nie proszę! Ogólnie to powodzenia na studiach! Ja już 2 rok :D

    OdpowiedzUsuń