niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 10.

Charlotte's POV:

Stanęłam na ostatnim schodku, Justin stał do mnie odwrócony plecami, wyglądało jakby rozmawiał o czymś z Ethanem. Brat spojrzał w moją stronę i szturchnął Justina. Wszystko działo się w zwolnionym tempie, Justin powoli odwrócił się i od razu uśmiechnął gdy tylko mnie zobaczył.

- C-Charlotte, w-wyglądasz pięknie.

Uśmiechnęłam się. - Dziękuję, ty również.

Roześmiał się, patrzyłam na niego nie wiedząc o co chodzi, dopiero po chwili dotarło do mnie co powiedziałam.

- Ee, miałam na myśli, że też całkiem nieźle wyglądasz. - Zarumieniłam się.

Odwzajemnił uśmiech. - Dzięki. Możemy iść?

Skinęłam i wyszliśmy, Justin przyspieszył nieco, by otworzyć mi drzwi swojego samochodu.

- Ależ dziękuję. - Zachichotałam.

- Nie ma za co, moja pani.

Zaśmiałam się i wsiadłam, po czym on szybko przebiegł na swoją stronę.

- Opiekuj się moją młodszą siostrą! - Krzyknął z domu Ethan.

- Będę! - Odpowiedział Justin.

Jęknęłam pod nosem. Czy on może byś jeszcze bardziej upokarzający?

- Więc, gdzie jedziemy? - Zapytałam gdy już ruszyliśmy.

- To niespodzianka.

Znów jęknęłam. - Nienawidzę niespodzianek.

- Co? Wszyscy je kochają!

- Cóż, ta dziewczyna nie lubi, więc możesz mi powiedzieć, proszę?

Pokręcił przecząco głową. - Nie. Musisz poczekać.

Prychnęłam i skrzyżowałam ręce, udając obrażoną.

Roześmiał się tylko. - Wiesz, takie udawanie nie sprawi, że ci wszystko powiem.

- Dobra, to nie mów. - Odwróciłam się i patrzyłam za szybę.

Zaśmiał się głośniej i włączył radio.

- Hey, I just met you. - Justin zaczął śpiewać.

- And this is crazy
but here's my number
so call me, maybe?
It's hard to look right
at you baby,
but here's my number,
so call me, maybe?

Wróciłam do poprzedniej pozycji, śmiejąc się i zaczęłam śpiewać razem z nim.

- Hey, I just met you
and this is crazy
but here's my number,
so call me, maybe?

Muzyka i nasze głosy wypełniały cały samochód, gdy kontynuowaliśmy nasz mały koncert.

- And all the other boys
try to chaaase me
but here's my number
so call me, maybe?

Zatrzymaliśmy się jednocześnie wybuchając śmiechem.

- Masz niezły głos.

- Och, proszę cię, śpiewam okropnie.

- Nieprawda.To było super.

Wyśmiałam jego słowa. - Jak sobie chcesz.

Uśmiechnął się, wpatrując w moje oczy, czułam jak moje serce zaczyna bić coraz szybciej, a policzki oblewają się czerwienią. Oderwałam wzrok i zaczęłam bawić się bransoletkami, słyszałam jego westchnięcie.

- Więc, uhh.. ee..j-jesteśmy już na miejscu? - Spytałam, uważając by nie patrzeć mu w oczy.

- Właściwie to tak.

Podniosłam wzrok, ale nim zdążyłam cokolwiek zobaczyć, opaska pojawiła się na mojej twarzy, zasłaniając wszystko.

- Justin, czy to naprawdę konieczne?

- Tak. - Zaśmiał się.

- No dobra.

Usłyszałam zamknięcie jego drzwi i zaczęłam się denerwować. Po chwili drzwi po mojej stronie się otworzyły i poczułam dłoń Justina łączącą się z moją. Zaczęliśmy iść i zaraz poczułam brud lub piasek na stopach a jedyne co słyszałam to dźwięk jakby fal rozbijanych o skały.

- Justin, mogę to już zdjąć?

Zaśmiał się znowu. - Tak, ale musisz mi obiecać, że będziesz miała ciągle zamknięte oczy, dopóki powiem, że możesz otworzyć.

- Justin-

- Proszę, zrób to dla mnie.

Westchnęłam. - W porządku.

Odwiązał opaskę, ale miałam zamknięte oczy tak jak prosił. Nie czułam w pobliżu obecności Justina, więc zaczęłam panikować.

- Justin?

Przytulił mnie od tyłu, trzymając ręce na moim brzuchu, przez co moje serce biło trzy razy szybciej.

- Otwórz oczy. - Wyszeptał a jego głos rozesłał iskry po całym moim ciele.

Szybko otworzyłam oczy.

Zaparło mi dech w piersi - O mój Boże, Justin! 




---------------------
Krótki rozdział z małym opóźnieniem. Już w piątek wyniki matur... chyba zaczynam świrować, sierpień zawsze trudniejszy :|

1 komentarz: