środa, 18 czerwca 2014

ROZDZIAL 9.

Charlotte's POV:

- C-Co ty tu robisz?

- Przyszedłem cię zobaczyć.

Uśmiechnęłam się. - Och.

Przytaknął i usiadł na krześle stojącym przy moim łóżku.

- Więc, j-jak się czujesz?

- Lepiej niż wcześniej.

- To dobrze.

- Nom.

Siedzieliśmy w ciszy.

Oczyściłam gardło, - To.. Jak tam pogoda?

Roześmiał się.

- No co, nie chcesz zacząć rozmowy to ja musiałam coś wymyślić!

- Sluchaj Char... Przepraszam za ostatnią noc.

Mój uśmiech od razu zniknął. - Co się stało? Czemu tak wybiegłeś?

- To nic takiego.. posprzeczaliśmy się z Ryanem, tyle.

- O co?

Nie odpowiedział.

- Jestem twoją przyjaciółką, możesz mi wszystko powiedzieć.

- J-Ja nie moge.

- Dlaczego, czy to jest co-

- Po prostu nie mogę ci powiedzieć, Char!

Zamarłam, jego oczy stawały się coraz ciemniejsze co mnie przerażało.

- P-Przepraszam, że w ogóle zapytałam. - Wyszeptałam.

Westchnął i przeczesał włosy dłonią. - Przepraszam. - Barwa oczu zaczęła powracać do ich normalnego, czekoladowego koloru. Dziwne.

- Nie szkodzi. Kłótnie pomiędzy tobą i Ryanem to nie mój interes.

Wahał się przez chwilę zanim sięgnął po moją dłoń, wysyłając falę iskier przeszywających moje ciało.

- Charlotte, muszę ci coś powiedzieć.

- Chodzi o ciebie i Ryana?

- Ma to coś z tym wspólnego.

- Więc co to?


Justin's POV:

- Więc co to?

Wpatrywała się we mnie oczekując na odpowiedź.

- Wczorajszej nocy wybiegłem, ponieważ-

- Justin? Co ty tutaj robisz?

Warknąłem przez co Charlotte rzuciła mi podejrzliwe spojrzenie.

A w drzwiach stał Ryan z kwiatami w rękach.

- Ryan, jesteś tu! - Krzyknęła Charlotte.

Spojrzałem na nią z bólem w oczach, że tak ucieszyła się na jego widok.

- Nom i kupiłem ci to. - Wręczył jej czerwone róże.

- Są piękne, Ryan, dziękuję. Kocham róże. - Podniosła się nieco i przytuliła go.

Wybuchła we mnie zazdrość.

Uśmiechnął się i spojrzał na mnie. - Cześć.

- Cześć. - Jedynie to zdołałem powiedzieć.

- Między wami już wszystko w porządku? - Zapytała Charlotte.

'Zrób to dla niej' Spojrzałem na Ryana, który posłał mi półuśmiech.

- Ta, wszystko gra.

- Świetnie! Ryan.. Gdzie jest Chaz?

- Z Mandy ogarniają jakieś jedzenie.

Uśmiechnęła się znacząco. - Myślę, że się lubią.

Prychnąłem. - To coś znacznie większego. - Ryan zaczął się śmiać, a Charlotte wyglądała na zdezorientowaną.

- Nic takiego. - Powiedziałem.

- Kiedy stąd wychodzisz? - Zapytał Ryan.

- Jak tylko poczuję się lepiej.

- Czujesz się lepiej?

- Szczerze mówiąc to tak, od kiedy tu jesteście. - Wyjaśniła i podarowała nam słodki uśmiech.

Odwzajemniłem uśmiech, ale tak naprawdę bolało mnie to, że może też mieć uczucia do Ryana.

- Justin? Wszystko w porządku?

- Hm? A, tak, tak, tylko jestem głodny.

- Witam w klubie, Mandy powinna już tu być z moim jedzeniem a ciągle jej nie ma.

Uśmiechnąłem się. - W takim razie mam pomysł. Jak tylko stąd wyjdziesz, chciałbym cię zabrać na kolację.

Ogromny uśmiech zagościł na jej twarzy. - Podoba mi się ten pomysł.

Kąciki moich ust mimowolnie się uniosły.

Usłyszałem niskie warknięcie Ryana, na jego twarzy wymalowana była wściekłość.

'Pierwszy zauważyłem, że jest moja.' Powiedziałem mu.

Twarz mu złagodniała, wstał i kierował się do drzwi.

- Ryan, gdzie idziesz? - Zapytała Charlotte.

- Ja, ee, sprawdzę co z Chazem i Mandy.

- Okej.

Wymusił uśmiech i wyszedł z sali. Charlotte spojrzała na mnie i uśmiechnęła się do mnie w taki sposób, że czułem jak się rozpływam. W końcu miałem ją tylko dla siebie. Jest moja i tylko moja.


Charlotte's POV:

- Wyglądasz pięknie, Char.

- Jesteś pewna? Może powinnam założyć coś innego.

- Nie, Char. Wyglądasz niesamowicie. Zaufaj mi.

Nałożyłam ładną, prostą sukienkę. Mandy pokręciła mi włosy i zrobiła makijaż.

- Justinowi ślinka pocieknie jak się zobaczy. - Mrugnęła. - Ciekawe gdzie zabierze cię na tę randkę! O boziu, musisz mi wszystko opowiedzieć ze szczegółami jak tylko wrócisz!

Westchnęłam. - Nawet nie wiem czy to jest randka, Mandy.

- Och, to zdecydowanie randka! Jest w tobie totalnie zakochany!

Wywróciłam oczami. - Wcale tak nie jest.

Zachichotała. - Ależ jeest. - Wyśpiewała.

Zarumieniłam się. Nie zapytał wprost czy chcę z nim iść na randkę, więc nie wiem co o tym myśleć.

- Charlotte! Justin już jest! - Krzyknął Ethan.

- Idę!

Mandy uśmiechnęła się i zeszła na dół.

Przejrzałam się w lusterku, poprawiłam włosy upewniając się, że wszystko jest na miejscu, po czym wzięłam głęboki oddech.

- Raz kozie śmierć.




----------------------------------------------------
[tłumaczony na szybko, bo trochę brak czasu]   aww umówili się, ciekawe jak im się to potoczy :)
czytamy, komentujemyy!   + następny w sobotę


Love, Kasja ♥

2 komentarze: