Justin's POV:
Zamarłem. Czy on to właśnie powiedział? Nic nie mówiąc, wstałem i wybiegłem przez drzwi, słyszałem jak mnie wołają, ale to zignorowałem i pobiegłem w jedno miejsce w którym mogę być sobą. Wbiegłem do lasu i zmieniłem się w wilka. Ciągle biegłem, nie wiedziałem nawet gdzie, po prostu musiałem biec, by oczyścić myśli. Bez przerwy pojawiała się twarz Charlotte. Nie moglem przestać o niej myśleć, o jej uśmiechu, jej oczach, o tym w jak delikatny sposób jej włosy opadały na ramiona, o jej ustach... UGH! Tak bardzo jej potrzebuję. Ona należy do mnie, a nie do Ryana! Wyobrażenie ich razem rozzłościło mnie jeszcze bardziej, chciałem oderwać mu łeb! Jak on mógł mi to zrobić? Przecież był moim najlepszym przyjacielem, betą mojego stada, a jednak zdradza mnie w taki sposób! Zatrzymałem się i zawyłem. Charlotte wciąż pojawiała się w moich myślach. Również, jak ona mogła mi zrobić coś takiego? Co prawda jeszcze nic nie wie o mnie, ale jednak! Ona jest moja a nie Ryana! Poczułem ostry ból w brzuchu poprzedzający głos Ryana.
- Justin, przestań ją ranić!
Myśl o robieniu krzywdy Charlotte mnie rozwścieczyła, dlatego zacząłem ścinać drzewa i niszczyć wszystko co było w moim zasięgu. Niespodziewanie zaczęło mi się kręcić w głowie i miałem problemy z oddychaniem. Coś było nie tak. Od razu pomyślałem o Charlotte. Muszę ją znaleźć i upewnić się, że nic jej nie jest.
Charlotte's POV:
- Charlotte. - Ocknęłam się i zobaczyłam Justina.
- Justin? - Szepnęłam.
Ogromny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, ale szybko zniknął, gdy podszedł bliżej ujawniając swoje czerwone oczy.
- J-Justin? C-Co ci się stało? - Byłam przerażona.
Zawarczał i rzucił się w moim kierunku, o boże to znów był mój koszmar.
- P-Proszę nie krzywdź mnie. - Łzy spływały po moich policzkach.
Jego twarz złagodniała. - Nigdy bym cie nie zranił, Char. - Zaczął się nachylać i w pewnym momencie też zaczęłam to robić, dopóki się nie zatrzymał.
- Obudź się, Charlotte. - Czułam jego oddech na swoich ustach.
- Hm?
- Obudź się.
Spojrzałam na niego nie wiedząc o co chodzi. - Nie rozumiem.
- Otwórz oczy, Char.
- D-Dobrze.
Zamknęłam oczy i otworzyłam je ponownie. Wszystko było rozmazane, ale po minucie widziałam już normalnie. Rozejrzałam się wkoło i zauważyłam, że jestem w szpitalnym łóżku.
- Charlotte, obudziłaś się!
- M-Mandy? Gdzie jestem?
- Jesteś w szpitalu. Zemdlałaś w pizzerii.
- Gdzie są wszyscy?
- Chaz już zasypiał, więc Ryan zabrał go do ich hotelu.
- Co z Justinem?
Westchnęła. - Nie widzieli go odkąd wybiegł od nich.
- Och.
- Nie martw się, Char. Zjawi się tu prędzej czy później.
- Pewnie masz rację.
Skinęła głową.
- Więc, kiedy mogę stąd wyjść?
- Jak tylko poczujesz się lepiej.
- Dobra, teraz czuję głód.
Zaśmiała się. - Chcesz, żebym przyniosła ci coś do jedzenia?
- Tak, proszę.
- Ok, ach i dzwoniło twoja mama. Chciała wiedzieć czy wszystko w porządku.
O mój Boże, mama! Totalnie zapomniałam do niej zadzwonić!
- Mogę pożyczyć twój telefon?
- Jasne. - Rzuciła mi blackberry.
- Dzięki.
- Zaraz wracam. - Powiedziała, po czym wyszła z sali.
Od razu wybrałam numer mojej mamy.
- Mamo?
- KOCHANIE! Wszystko w porządku? Mandy do mnie zadzwoniła i powiedziała co się stało! Tak bardzo się martwiłam!
- Tak, mamo, nic mi nie jest.
- Gdzie twój telefon? Próbowałam się dodzwonić, ale nikt nie odbierał.
- Och tak, odnośnie tego... Tak jakby go zgubiłam.
- CHARLOTTE DAYS! ZGUBIŁAŚ SWÓJ NOWY TELEFON!
- Przepraszam mamo.
Westchnęła. - Nie szkodzi, cieszę się że nic ci nie jest. Teraz odpoczywaj, żebyś mogła wrócić do domu. Ethan się zamartwia.
Zaśmiałam się. - On się za bardzo przejmuje.
- Musi, kochanie, w końcu jest twoim bratem.
Wywróciłam oczami. - No chyba. Pa mamo.
- Cześć, Słonko.
Odłożyłam telefon na bok i chciałam zasnąć, ale było to niemożliwe przez te wszystkie wetknięte we mnie igły. Nienawidzę tego. Słyszałam otwierające się drzwi, więc pomyślałam, że to pewnie Mandy z moim jedzeniem.
- Znalazłaś mi c- Justin?
- Cześć, Charlotte.
--------------------------
Hej misie <3
Nowy rozdział, akcja nam się powoli rozwija i ja sobie co nieco przypomniałam odnośnie fabuły. OOOCH, będzie się działo :P
+ jeśli ktoś ma namiary na wolną stancję/pokoje w Lublinie to niech da mi znać xx
Love, Kasja ♥
O jezu... wilk?!
OdpowiedzUsuńPrzyszedł do niej <3