piątek, 11 lipca 2014

ROZDZIAŁ 15.

Justin's POV:

Wyszedłem ze swojego pokoju wściekły i wparowałem do pokoju Chaza i Ryana.

- Gdzie on jest?!  - Krzyknąłem.

Chaz wstał z kanapy i podszedł do mnie. - Justin, uspokój się.

 Nagle otworzyły się drzwi i wszedł nie kto inny niż Ryan.

- Jak mogłeś?! - Rzuciłem uderzając go prosto w szczękę.

- Justin, wyluzuj! - Wykrzykiwał Chaz, przytrzymując mnie.

- Co do cholery? - Wtrącił Ryan, masując bolące miejsce na twarzy.

- Zaprosiłeś ją na randkę! - Krzyknąłem. - Jak mogłeś?! Powinieneś być moim przyjacielem!

Wstał, wyprostował się i podszedł do mnie. - Przyjaźń już nic nie znaczy.

Wyrwałem się Chazowi i nachyliłem się jeszcze bliżej Ryana. - Nie masz pojęcia z kim zaczynasz. Mogę cię zniszczyć!

- A wygląda na to, żebym się przejmował? Jestem o krok bliżej od tego by była moja i nie ma nic co mógłbyś zrobić by to powstrzymać.

Warknąłem. - Jeszcze zobaczymy.

W tym samym momencie drzwi do pokoju się otworzyły i weszli Scooter z moją mamą.

- Justin, mamy intere- co tu się dzieje? - Powiedział Scooter wchodząc między mnie i Ryana.

- Nic. - Odpowiedział Ryan po czym wyszedł do swojego pokoju, trzaskając za sobą drzwiami.

- Justin, co się stało? - Spytała mama.

Popatrzyłem na nią chwilę. - Nic. - I odszedłem.


Charlotte's POV:

- Wow, najpierw Justin, a teraz Ryan. Cholera, dziewczyno, masz branie. - Zadrwiła Mandy.

- Zamknij się! Nie pomagasz! - Rzuciłam.

- Wybacz.

Westchnęłam. - Co mam robić?

- Cóż, pójdź na tę randkę z Ryanem i daj mu szansę. Może polubisz go bardziej niż Justina.

- Pewnie masz rację.

- Wiem, że mam rację. A teraz chodź, trzeba ci znaleźć coś do ubrania. - Uśmiechnęła się Mandy.

*

- Nie mam się w co ubrać!

- Nie martw się, zaraz coś znajdę. - Uspokajała mnie, przeglądając zawartość szafy.

- Nic nie mam, Mandy. - Westchnęłam, opadając na łóżko.

- O co tyle zamieszania? Nie mogę się skupić na mojej grze przez te wasze krzyki. - Powiedział Ethan wchodząc do mojego pokoju.

- Odejdź stąd! - Krzyknęłam, rzucając w niego poduszką.

- Ałć. Dobra, jak na dziewczynę to masz całkiem silne ręce.

Mandy zaśmiała się. - Jest wściekła, bo nie ma co założyć na swoją randkę.

- Kolejna? Gdzie Justin zabiera cię tym razem?

Moje serce na chwilę się zatrzymało, słysząc jego imię.

Mandy kaszlnęła cicho. - Ona idzie z Ryanem.

Podrapał się po karku. - Och.

- Chcesz pomóc w szukaniu? - Zaproponowała Mandy.

- Daa! Przecież wiesz, że na to czekałem! - Powiedział dziewczęcym głosem.

Wybuchnęłyśmy śmiechem.

- Dobra Ethan, nie musisz od razu zgrywać przed nami geja. - Rzuciłam.

Uśmiechnął się i podszedł do szafy.

- Co robisz? - Spytała przyjaciółka.

- A na co ci to wygląda? Pomagam mojej małej siostrzyczce przygotować się na randkę.

- Ale my nie mówiłyśmy serio. - Wyjaśniłam.

- Za późno! - Powiedział po czym zaczął wyrzucać z szafy przypadkowe rzeczy.

- Zacznę robić ci włosy i  makijaż! - Pisnęła Mandy.

*

- Człowieku, ale mam niezły gust. - Powiedział Ethan przyglądając się mojemu ubiorowi.

- Taa, nie zdziwiłabym się jakbyś był gejem. - Zadrwiła Mandy.

- Ethan, czy jest coś o czym chcesz nam powiedzieć? - Zachichotałam.

Posłał nam mordercze spojrzenie. - Po prostu się odwróć.

Zaśmiałam się i odwróciłam w stronę lustra. Zabrakło mi tchu. Moje pofalowane włosy opadały na ramiona, Mandy postarała się, by makijaż był delikatny, ale wciąż wyglądał pięknie. Ethan wybrał prostą, rozkloszowaną, czarną sukienkę, kończącą się tuż przed kolanami. Chociaż raz czułam się naprawdę piękną.

- Jesteście niesamowici! - Powiedziałam przytulając ich.

- Nie ma za co. - Odpowiedzieli jednocześnie.

Usłyszałam dzwonek do drzwi i głos mamy.

- Kochanie, ktoś tu do ciebie przyszedł. - Krzyknęła z dołu.

Uśmiechnęłam się. - Już jest.

Ethan odwzajemnił uśmiech. - Baw się dobrze, dzieciaku. - Rzucił wychodząc z pokoju, kierując się na dół.

- W porządku. Wiem, że twoja randka z Justinem nie wypaliła, ale może z Ryanem będzie inaczej. - Pocieszyła mnie przyjaciółka.

Westchnęłam. - Może.

Zeszłyśmy po schodach, zastając mojego brata i Ryana śmiejących się.

- Dlaczego zawsze przychodzę kiedy śmiejesz się z moimi partnerami. - Zachichotałam.

Oboje się odwrócili i Ryan szybko podszedł mnie przytulić. - Wyglądasz pięknie. - Wyszeptał.

Uśmiechnęłam się. - Dziękuję.

Posłał mi uśmiech przez który zmiękły mi kolana.

- Narazie! - Pożegnałam się, wychodząc z Ryanem.

- Bawcie się dobrze! - Krzyknęła Mandy.




------------
Okej. Teraz nie będę pisać kiedy nowy rozdział, tylko będę tłumaczyć kiedy będę miała chęci i czas, bo wierzcie lub nie, teraz priorytetem dla mnie jest znalezienie mieszkania, załatwianie spraw na studia i zakupy związane z przeprowadzką. Ten miał być dodany wcześniej, ale nie miałam już siły po robocie. Kolejne rozdziały będą więc niespodziankami :)

Love, Kasja ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz